Palecznik chiński (Decaisnea fargesii)

Palecznik chiński (Decaisnea fargesii) występuje w Himalajach i w zachodniej części Chin. Przed ponad 100 laty odkrył go dla świata (podobnie jak dziesiątki innych roślin) francuski misjonarz i botanik Paul Guillaume Farges.

OPIS:
   Ten krzew o grubych, wyprostowanych pędach i niebieskozielonych pierzastych liściach długości do 1 metra, osiąga u nas 2-3 metry wysokości. 
   W innych językach jego nazwy znaczą „niebieska kiełbasa”, „niebieska fasola” lub”niebieski ogórek”. Wszystko to za sprawą niezwykłych owoców – strąkopodobne torebki długości do 10 centymetrów dojrzałe wyglądają jak zrobione z niebieskiego zamszu. W USA palecznik bywa nazywany również „dead man’s fingers”, z jego owoców sporządzane są „straszne” dekoracje na święto Halloween
   Oprócz niezwykłej urody owoce mają jescze jedną zaletę – są jadalne, słodkawe i całkiem smaczne. 
   W całkiem poważnych źródłach można znaleźć informację, że paleczniki są dwupienne – żeby były owoce, muszą rosnąć blisko siebie dwie rośliny różnych płci. To nieprawda. Paleczniki mają dwupienne kwiaty. Zdarza się, że na krzewie jest tylko jedna płeć (zwłaszcza u młodych roślin przez pierwsze lata są przeważnie kwiaty męskie, same żeńskie występują bardzo rzadko), jednak w następnym roku może być inaczej. Według moich obserwacji najczęściej w jednym kwiatostanie są zarówno kwiaty męskie jak i mniej liczne żeńskie (zdjęcie obok). 
   Bardzo dużo uroku mają rozkwitające w maju i czerwcu palecznikowe kwiatki – żółtozielone 3-centymetrowe dzwoneczki skupione w długich wiechach. 
   Jesienne zabarwienie żółte, niebieskie owoce pozostają na krzewach po opadnięciu liści.

UPRAWA: 
   Może rosnąć nawet na suchych, ubogich glebach. Przeciętne zimy znosi dobrze, kwitnie i obficie owocuje nawet na wschód od Wisły. W Polsce cierpi podczas surowych zim, czasem marznie aż do granicy śniegu (np 1986/1987, gdy przy gruncie było nawet -41 C), nie zagraża to jednak jego istnieniu. W ogrodach botanicznych można znaleźć krzewy przedwojenne. 
   Paleczniki, zwłaszcza młode są wrażliwe na wiosenne przymrozki. Ryzyko uszkodzeń można zmniejszyć przez okrywanie, sadzenie na stanowiskach osłoniętych od porannego słońca (zmarznięte listki zdążą spokojnie odtajać) lub ściółkowanie gleby wiosną (dzięki temu trochę później rozpoczyna wegetację).